czwartek, 29 sierpnia 2013

8.

Neurotop niestety również kiepsko wpływa na moją wagę. Nie dość, ze mam z nią przejebane z powodu tarczycy, to i teraz to. No nic. Zjadam marchewkę na obiad, na śniadanie 1 suchar. Jest zajebiście. A waga ani drgnie.
W niedzielę otwiera się u mnie w mieście fitness calypso. Od innych klubów różni je to, że ma play kinder czyli zapewniają opiekę dzieciom wtedy, kiedy matka/ojciec wylewają z siebie siódme poty. Zajebista sprawa. Nigdy nie mogłam chodzić na fitness właśnie z powodu braku opieki nad dzieckiem, później dziećmi. A tu proszę! Ale byłam szczęśliwa rano! Do momentu aż zdałam sobie sprawę, że ten klub w pizdu daleko ode mnie. Że nie po to chciałam się wyprowadzać, w końcu angażować sąsiadów w odwożenie Starszaka do szkoły, żeby nie prowadzić codziennie auta. A tu co? Niby będę jeździć kilka razy w tygodniu?
I moje poczucie szczęśliwości pękło tak nagle, jak się pojawiło. Kurwa, kurwa, kurwa. Nigdy już nie będę normalnie funkcjonować?! Zawsze coś musi mi ujebać skrzydła???!!!

Dziękuję Ci padaczko, po raz milionowy, że mi uświadamiasz jak bardzo jestem zależna i przez to po raz milionowy czuję się jak ostatnia, nic nie warta pizda. Nic nie mogę. Chociaż kurwa tak bardzo chcę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz